13 lipca 2023r. – 4:00 – to godzina rozpoczęcia naszej wakacyjnej przygody. Wstaliśmy o świcie aby sprawnie przemierzyć ponad 450 km. Wysiłek podjęliśmy w pięknej sprawie – zobaczyć zabytki Dolnego Śląska. Naszą wyprawę rozpoczęliśmy od zwiedzania Pocysterskiego Opactwa w Krzeszowie.
Historia opactwa sięga roku 1242, kiedy to Anna Przemyślidka, wdowa po Henryku II Pobożnym, sprowadziła z czeskich Opatowic benedyktynów. W 1289 roku odsprzedali jednak swoje dobra Bolkowi I Surowemu, który w 1292 roku sprowadził z Henrykowa cystersów. Zakon ten słynął z dużej przedsiębiorczości, czego efektem było znaczne powiększenie ich majątku. Opactwa niestety nie ominęły także wojny i najazdy, m.in. husytów, lisowczyków, wojsk sasko–brandenburskich i Szwedów. Po wojnach śląskich tereny te weszły w skład państwa pruskiego, a w roku 1810 nastąpiła kasata klasztoru i przejęcie jego dóbr przez państwo.
W okresie 1919-1946 klasztor zamieszkiwali benedyktyni przesiedleni tutaj z Pragi. W dniu 3 września 1940 przejęły go władze III Rzeszy i umieściły w nim najpierw Niemców karpackich, a od 5 października 1941 Żydów śląskich przed ich wywiezieniem do obozu Theresienstadt. Zimą 1944/1945 klasztor był także schronieniem dla niemieckich przesiedleńców z Węgier i to w nim pod koniec wojny zdeponowano część zbiorów Biblioteki Pruskiej z Berlina. Po przyłączeniu Krzeszowa do Polski w 1946 roku klasztor objęły ss. benedyktynki ze Lwowa. W latach 1970-2006 pracę duszpasterską ponownie sprawowali cystersi, a od 1992 roku Krzeszów jest częścią Diecezji Legnickiej.
Następnie spędziliśmy trochę czasu na łonie natury, spacerując na Wzgórze Gedymina w Szczawnie Zdroju, gdzie z wieży widokowej podziwialiśmy piękne krajobrazy. Jest to punkt widokowy na pasma górskie w Sudetach. Mieliśmy również okazję zwiedzić Szczawno. To sześciotysięczna miejscowość uzdrowiskowa, która słynie z leczniczych wód mineralnych. Jest ona położona w malowniczej okolicy trzech parków o unikatowej roślinności. Dużym walorem miasta jest również dziewiętnastowieczna zabudowa.
Po dość intensywnym dniu, zakwaterowaliśmy się w hotelu w Wałbrzychu aby odpocząć i kolejny dzień rozpocząć od zwiedzania Zamku Książ. Książ to trzeci największy zamek w Polsce. Ten pięknie położony kompleks architektoniczny jest wyjątkowy w skali całej Europy. Zamek otoczony jest dużym parkiem i lasem. W początkowych wiekach Książ miał za sobą wielce burzliwe dzieje. Często przechodził z rąk do rąk, należał do różnych państw, był niszczony podczas licznych wojen, które były tu toczone.
W przeszłości był miejscem spotkań koronowanych głów, w którym historia arystokratycznego rodu von Hochberg przeplata się z tajemnicami II Wojny Światowej…
Pod Zamkiem Książ w czasie II Wojny Światowej Hitler wybudował cały system bunkrów i sztolni, których cel do tej pory jest tajemnicą. Podziemia od niedawna udostępnione są do zwiedzania.
Zwiedziliśmy zamek i ogród na podzamczu oraz podziemia. Następnie udaliśmy się do palmiarni. Palmiarnia w Wałbrzychu powstała z inicjatywy ostatniego przedstawiciela rodu Hochbergów na Zamku Książ – Jana Henryka XV. Książę budował ją z myślą o swojej małżonce Marii Teresie Cornwallis – West, zwanej Daisy, która była miłośniczką pięknych kwiatów i oryginalnych roślin. Do dziś ten wyraz miłości i największy „bukiet kwiatowy” zachwyca – to jedyny taki obiekt w Polsce zachowany w swej historycznej konstrukcji.
Ostatnim punktem naszej wyprawy była Świdnica, gdzie zwiedziliśmy Kościół Pokoju im. Trójcy Świętej. Zabytek z listy światowego dziedzictwa UNESCO, Pomnik Historii, największa drewniana barokowa świątynia w Europie, jeden z siedmiu nowych cudów Polski według „National Geographic”… Początki Kościoła Pokoju nie zapowiadały takiego pasma sukcesów. Wręcz przeciwnie – katoliccy Habsburgowie narzucili warunki, które wykluczały społeczność luteran, a ich skromny kościół miał nie przetrwać próby czasu. Mogli go wznieść wyłącznie poza murami miasta, bez wież i dzwonnicy, tylko z nietrwałych materiałów: z drewna, piasku, słomy i gliny. Nie mógł przypominać kościoła, a budowa nie mogła przekroczyć roku. To fenomen, że mimo nietrwałych materiałów budynek stoi 360 lat zadziwiając wytrzymałością konstrukcji. Kościół Pokoju w Świdnicy został wzniesiony w systemie szachulcowym jako budowla centralna oparta na drewnianym szkielecie wypełnionym masą z gliny i słomy. Została wybudowana na planie krzyża greckiego. Do budowli centralnej dobudowano od strony wschodniej Halę Chrztów i zakrystię, od zachodniej Halę Zmarłych, od południowej Halę Ślubów, a od północnej Halę Polną. Mierzy ona 44 m długości i 30,5 m szerokości. Na parterze i czterech piętrach empor mogło się zmieścić 7,5 tysiąca osób (w tym 3 tys. miejsc siedzących). Kościół był budowany z myślą o pomieszczeniu jak największej liczby osób, co było ważne zwłaszcza w czasach ograniczania wolności wyznania dla protestantów, ponieważ była to jedna z dwóch świątyń protestanckich na obszarze księstwa świdnicko-jaworskiego.
Z poczuciem satysfakcji wracaliśmy do domu. Wycieczkę zakończyliśmy w bardzo dobrych nastrojach, będąc pod wrażeniem tego co zobaczyliśmy.